Gościnna Clescevia
Wyjątkowo gościnni okazali się tym razem piłkarze Clescevii, którzy na własnym boisku podejmowali trzecią drużynę od końca tabeli Przemysław Poznań. W pierwszej połowie piłkarze Clescevii pozowali na „gwiazdy” i mieli „głowy w chmurach” , a goście szybko to wykorzystali. Po raz kolejny okazało się, że bez należytego podejścia do zawodów, bez minimum ambicji i woli walki meczu się nie wygra , nawet z tak słabą drużyną jaką był Przemysław Poznań. Być może ambicja i wola walki była … ale dzień wcześniej na meczach orlikowych. W meczu z Przemysławem w I połowie „uprzejmości” zawodników Clescevii w stosunku do gości nie było końca. A zaczęło się w 7 minucie od niecelnego strzału w dogodnej sytuacji do zdobycia bramki przez Pawła Błaszczyka, którego dobrym podaniem uruchomił Łukasz „Frącek”. Za to goście zdobywali bramki jak na zawołanie. Najpierw w 14 minucie zawodnik Przemysława mimo asysty czterech zawodników Clescevii umieszcza piłkę w naszej bramce. Następnie w 20 minucie goście zdobywają bramkę po rzucie z rogu. Wreszcie w 40 minucie zawodnik gości ponownie mimo asysty tym razem trzech zawodników Clescevii przez nikogo nie atakowany wpada z piłką w pole karne i oddaje celny strzał na naszą bramkę zdobywając prowadzenie dla swojego zespołu 3-0.
W II połowie po przeprowadzonych zmianach Clescevia ruszyła do odrabiania strat ale czyniła to bardzo nieudolnie. Mimo tego w 50 minucie po akcji lewą stroną boiska Marcina Matysiaka i jego ostrym dośrodkowaniu pod bramkę gości jeden obrońców Przemysława strzela bramkę samobójczą. Pod bramką gości co chwilę dochodzi do sytuacji tzw. bramkowych, ale wykorzystana zostaje tylko jedna. W 68 minucie po zamieszaniu podbramkowym „Bert” Jadowski zdobywa drugą bramkę dla Clescevii. Do końca spotkania zawodnikom Clescevii nie udało się zdobyć kolejnych bramek mimo, że okazji ku temu było kilka. Po meczu szczęśliwi goście odtańczyli na środku boiska zwycięski taniec. Tak więc spotkanie zakończyło się zwycięstwem zespołu o mizernych umiejętnościach, ale o wielkiej ambicji. Jeszcze raz się okazało że „gwiazdy” nie grają chyba , że w kinie.
Komentarze