Z nieba do piekła
Najsłabszą stroną drużyny Clescevii w tym sezonie są mecze na własnym boisku, a w szczególności mecze z teoretycznie słabszymi zespołami. I tym razem tradycji stało się zadość. Rywalizujące ze sobą zespoły przeważnie wygrywają na boiskach przeciwnika. A zaczęło się tak dobrze , aż za dobrze. Od początku meczu oba zespoły poszły na wymianę ciosów. Już w 8 minucie Michał „Maszti” idealnie obsłużył podaniem Pawła Błaszczyka , a ten głową skierował piłkę do bramki gości. W 12 minucie z kolei Tomek „Rudy” podał do Łukasza „Grajka” , który strzałem w długi róg pokonał po raz drugi bramkarza gości. W 14 minucie na solową akcję przez pół boiska zdecydował się Łukasz „Grajek”, który po minięciu paru rywali strzelił trzecią bramkę dla Clescevii. Po kwadransie gry było 3-0 dla Clescevii. Goście jednak nie rezygnowali z walki i w 21 minucie po rzucie wolnym z narożnika pola karnego zdobyli bramkę.
Po przerwie już w 46 minucie po strzale w zamieszaniu podbramkowym goście zdobyli bramkę kontaktową na 3-2. Nasz bramkarz toczącą się do bramki piłkę tylko odprowadził ją wzrokiem. W 60 minucie nasz młody bramkarz chciał być sędzią w tym meczu czego trójka sędziowska nie zaaprobowała i uznała gola, który wcale nie musiał paść. Po szybkim prowadzeniu 3-0 goście wykorzystali głównie słabszą dyspozycję tego dnia naszego bramkarza i zdobyli w 75 minucie jeszcze jednego gola dającego im zwycięstwo w tym meczu. Nie bez winy był w tej akcji nasz młody bramkarz, który w niegroźnej sytuacji za krótko wybił piłkę i został natychmiast przelobowany przez zawodnika gości. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Po meczu goście odtańczyli na środku boiska taniec zwycięstwa, bowiem było to ich pierwsze zwycięstwo w sezonie. Czas szybko zresetować głowy, bo następny mecz trzeba rozegrać na wyjeździe u bezapelacyjnego lidera rozgrywek zespołu Czarnych Czerniejewo.
Komentarze